wtorek, 12 sierpnia 2014

Między różnicami, a brzegiem pucharu

W związku z widzianą jeszcze w Polsce reklamą społeczną, w której znani piłkarze protestowali przeciw prostytucji, postanowiłem być odrobinę bardziej wiarygodny i wykazać kilka podstawowych różnic między Polakami, a Grekami. Zadanie jest o tyle łatwe, że jestem Polakiem mieszkającym w Koryncie, a to idealna pozycja wyjściowa do badań porównawczych.
Jeśli pierwsza z różnic jest nadzwyczaj prosta i polega na tym, że Polacy są Polakami, a Grecy Grekami, tak druga wydaje się być trochę bardziej skomplikowana. Nie wiąże się ona jednak z greckim brakiem pojęcia o poruszaniu się pojazdami po rondach, które w wersji polskiej bliższe jest litery prawa. Chodzi bowiem o to, że Grecy w wakacyjnym czasie najwięcej piją kawy frappe, co najchętniej czynią pod plażowymi parasolami, podczas gdy Polacy w okresie kanikuły wyspecjalizowali się - podobnie jak i w innych miesiącach - w degustacji napojów oddalających od rzeczywistości, choć Francuzi powiedzieliby, że degustacja jest w tym kontekście rażącym nadużyciem.

Naturyzmowi - córy Koryntu
Nie mieszając jednak Francuzów do wakacyjnych porównań, które uprawiam popijając najtańsze greckie piwko Hermes, pragnę zaznaczyć, że Polacy - w opozycji do Greków - nie potrzebują orzeźwiać się i przenosić na inne planety w cieniu plażowych parasoli usytuowanych nad morzem przemawiającym łagodzącymi ducha lazurowymi falami. Wystarczy im jakiś rachityczny krzaczek na łączce z czego potrafią dodatkowo i niemal od niechcenia czerpać wymierne korzyści finansowe, bo przecież za wynajęcie w naturze wykwitłej roślinki płacić nie trzeba, a przy okazji bez większej krępacji oddalić się można na stronę. Zupełnie za darmo.

Sjesta w sercu Koryntu
Kolejna istotna różnica zachodząca między ludem polskim, a greckim jest natury wewnętrznej, jednak tym razem nie o sprawach gardłowych będzie się tu rozważać. Oto bowiem, jeśli organizm Greka zapragnie pozbyć się nadmiaru tzw. złego powietrza, pozwala mu - proszę wybaczyć patos - odejść niezależnie od ilości i płci osób znajdujących się w pobliżu, co dla wszystkich nieobytych z Helladą stanowić może przyczynek do kulturowego szoku.
Proces ten stanowiący w pewien sposób fundament człowieczeństwa, Grek często kwituje bardzo popularnym tu słowem: bravo! Ze zrozumiałych względów oklaski biją wyłącznie Grecy, ale robią to na tyle głośno, że napięcie rozładowuje się niemal w mgnieniu oka.

Pomnik Aprili Pegaso?
Polacy z kolei, jako reprezentanci narodu przez wieki gnębionego nie pozwalają na swobodne odprowadzanie tzw. złego powietrza poza obieg swojego organizmu: albo czekają na sposobność powiązaną ściśle z chwilą na osobności, albo tłumią je w sobie skłaniając mnie do jazdy motocyklem, albo rowerem. Komunikacja miejska mimo zaawansowanego systemu wentylacji nie radzi sobie jeszcze ze wszystkimi rodzajami tzw. złego powietrza, o którym troszkę się już to powiedziało.
Na koniec wypada mi jeszcze dodać, że między ludem polskim, a greckim istnieją także podobieństwa, a naczelne z nich polega na tym, że Grek mówiąc “nie” (gr. ne), mówi “tak” w czym absolutnie nie różni się od Polaka, który z ledwością cedząc zaprzeczenie również wypowiada się twierdząco, o czym często świadczy kolejny kieliszek w jego dłoni, mimo iż dwa szkła wcześniej miał się zabierać albo na izbę wytrzeźwień, albo do czekającej z garnkiem wrzątku starej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz