niedziela, 13 grudnia 2015

"Proces" (2014) - sprawa do sprawiedliwości

Indyjski wymiar sprawiedliwości - podobnie jak wszystkie inne wymiary - daleki jest od doskonałości. Nie jest także pewne, czy zamierza zbliżyć się do niej w sposób zadowalający przeciętnego petenta zmuszonego wejść w jego podparte paragrafami tryby.
Przekonuje się o tym bohater indyjskiego dramatu “Proces” (2014), pieśniarz Naryan Kamble (Vira Sathidar) oskarżony o doprowadzenie do samobójstwa pracownika miejskiej kanalizacji, co w świetle indyjskiego prawa jest nie budzącym wątpliwości przestępstwem.


Po aresztowaniu, rozprawie wstępnej, po której zakończeniu nieszczęsny śpiewak i poeta, “piewca śmierci z własnej ręki” trafia do aresztu. Bezskutecznie usiłuje go stamtąd wyciągnąć adwokat Vinay Vora (Vivek Gomber), także aktywista ruchu na rzecz poszanowania praw człowieka, które - jak sugeruje to reżyser i scenarzysta Chaitanya Tamahne w wyróżnionym na wielu festiwalach obrazie - respektowane są w sposób, nad jakim z pewnością można by jeszcze popracować.


Najciekawsze, że indyjski dramat - pomimo tematyki skutecznie mogącej podnieść ciśnienie nie tylko u osób z wieńcowym problemem - jest zupełnie nieagresywnym i nieinwazyjnym komentarzem wobec ewidentnie szwankującej machiny wymiaru sprawiedliwości, którą uzdrowić może chyba już nie właściwe naoliwienie, lecz serwis, bądź wymiana głównych części. Nawet twarz uwijającego się w iście szatańskim ukropie adwokata pozostaje nadzwyczaj spokojna wobec atakującego go ze strony oskarżycielki (Geetanjali Kulkarni) nonsensu potwierdzanego na wysokim szczeblu przez przewodzącego sprawie sędziego (Pradeep Joshi). Z budzącą podziw cierpliwością kontynuuje adwokat prawnicze dzieło, aby sprawiedliwość mogła zatriumfować, a jego klient mógł poza murami aresztu dawać wyraz wokalnemu talentowi ku uciesze publiczności.  


Nie pozbawiony ironicznego zaśpiewu “Proces” ukazuje problemy być może niewiele mówiące przeciętnemu Europejczykowi, jednak warte głębszych przemyśleń - biurokratyczną bezduszność, bezwzględną automatyczność przewodów sądowych oraz jawne manipulowanie materiałem dowodowym przez policję pragnącą w możliwie najkrótszym czasie zapewnić bezpieczeństwo liczącemu grubo ponad miliard społeczeństwu indyjskiemu oraz - jak wyraźnie podkreśliła to oskarżycielka - innym społeczeństwom.    


Jest też “Proces” nienachalnym świadectwem życia codziennego w Indiach, jakiego w swoim czasie doświadczyły dzieci-kwiaty masowo pielgrzymujące w tamte rejony świata, choć ze zrozumiałych względów stanowi ono jedynie tło istotniejszych wydarzeń. batalii toczonej na sali rozpraw między oskarżycielką - precyzując: wymiarem sprawiedliwości - a obrońcą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz