poniedziałek, 15 czerwca 2015

Juliusz Cezar w Międzybrodziu

Postanowiłem wyjechać na weekend w chwili, kiedy zrozumiałem, że współczesny świat nie “produkuje” już takich erudytów i gawędziarzy, jak profesor Aleksander Krawczuk, który w przepiękny sposób przybliżał historię i kulturę świata antycznego oraz, że Juliusz Cezar zginął nie dlatego, że zagarnął zbyt wiele władzy mordując w dyktatorskiej todze ideały Rzymskiej Republiki, lecz z powodu swojego chronicznego działania wbrew prawu - cała choćby osławiająca Cezara galijska awantura wojenna była jednym wielkim bezprawiem - a to ostatecznie zemściło się w idy marcowe i dłońmi spiskowców pod wodzą Marka Brutusa i Gnejusza Kasjusza obaliło tyrana.




Opowiada o tym rzadko dziś uprawianą wśród popularyzatorów piękną, porywającą polszczyzną Krawczuk w swoim “Juliuszu Cezarze”, gdzie na podstawie źródłowych materiałów wysnuwa trafne wnioski dowodząc przy tym swej głębokiej przenikliwości, umiejętności interpretacji zaszłych wydarzeń oraz znajomości zawiłych ścieżek ludzkiego serca, które na dobrą sprawę nie zmieniły się od starożytności jednych wiodąc ku triumfom, innych ku upadkom.        
Nie namyślając się dłużej przygotowałem motocykl i wybrałem się w Beskid Mały, do Międzybrodzia Bialskiego, gdzie od kilku lat rytualnie rozpoczynam sezon mając nadzieję, że potrwa on długo i obfitować będzie w szereg wydarzeń, które najpewniej nie będą tak spektakularne, jak polityczna kariera - choć początkowo pełna niepowodzeń - Juliusza Cezara, ale z mojej perspektywy okażą się inspirujące i po swojemu odkrywcze w myśl starego prawidła przekonującego, że podróże kształcą.      
Po drodze krajowej nr 44 i 52 oraz ekspresowej S7 udało mi się stwierdzić, że Yamaha XJ 600 Diversion, motocykl, jakim obecnie się poruszam jest do turystyki stworzony nie tylko przez wygodną kanapę, ale o tym napiszę więcej we właściwym czasie, tj. po przejechaniu trasy liczącej 3000 km, a nie 200, które przydały mojemu licznikowi nowej wartości i zostały dodatkowo zaklasyfikowane w kategorii: turystyka krótkodystansowa.

Yamaha XJ 600 Diversion w drodze szerokiej 44
W cieniu
Jak zwykle - za wyjątkiem zeszłego roku - zachwycałem się heroiczną postawą paralotniarzy mierzących się z ptaszkami wysoko na niebie, o którego zdobyciu marzył w swym czasie Ikar, jednak popełnił kilka błędów, w tym jeden śmiertelny. Z przerażeniem wpatrywałem się harcujących w powietrzu śmiałków święcie przekonanych, że skoro udało się im do góry wzlecieć, nie będą mieli problemu z dostojnym sfrunięciem z przestworzy, którym - tego nie można być pewnym - taki stan rzeczy wcale nie musiał przypaść do gustu i kto wie, może pewnego dnia zbuntowane nie wydadzą ziemi jednego z latających bohaterów.

Start! 

W drodze na Górę Żar niezmiennie hołubioną przez dopiero co wspomnianych wyczynowców odnotowałem rekordowo niską liczbą motocykli, ale za taki stan rzeczy obwiniłem natychmiast mecz, w którym Polska wygrać miała z Gruzją być może bardziej skoncentrowaną na wodzie zalewającej z dziką zawziętością Tibilisi. 

Lotnisko pod Górą Żar
Ze względu na nowe przepisy latały nieśmiało pojedyncze sportowe maszyny, a nawet jeśli któraś wyrwała się gniewnie do przodu, bardzo prędko markotniała i traciła pęd jak przypuszczam w obawie przed organami, które na mocy nowej ustawy stały się czymś więcej - sądami, bowiem do tej pory tylko sąd mógł odbierać kwit uprawniający do poruszania się pojazdami różnych kategorii, o czym poinfomowało w stosownym oświadczeniu stowarzyszenie skupiające polskich sędziów oraz przebąknęła w komunikacie Helsińska Fundacja Praw Człowieka.  
Po zdobyciu Góry Żar, na której szczycie polska myśl inżynieryjna powołała do życia w roku 1979 elektrownię szczytowo-pompową zafundowałem sobie stosowny obiad, a właściwie obiadek. 


Zaopatrzony w niezbędne kalorie zwróciłem twarz ku słońcu, gdyż mam taki zwyczaj, kiedy tylko widzę, że niebo mieni się ożywiającą wszystko żółcią i znów zacząłem cicho tęsknić za Helladą wciąż nękaną nie chcącym odejść precz kryzysem oraz dodatkowo - piękna Wyspa Kos u wybrzeży Turcji - tysiącami imigrantów z ogarniętej wojną Syrii tęsknie liczącymi na szeroko otwarte ramiona Europy.    

Elektrownia szczytowo-pompowa na Górze Żar


Wieczorem zasiadłem z gazowanym napojem alkoholowym nad brzegiem jeziora i pozwalając wszechobecnej, spływającej z gór zieleni wyłupić sobie oczy, po raz kolejny nabrałem pewności, że tak jak śmierć pisana była Gajuszowi Juliuszowi Cezarowi, który usynawiając w testamencie Gajusza Oktawiana, przyszłego Augusta dał początek dynastii julijsko-klaudyjskiej, tak weekend powinien być przypisany wypadom dalszym i bliższym, jakich sobie i wszystkim życzę jak najwięcej.  

Zieleń

  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz