Targały Turcją w minionym stuleciu zmiany. Obietnice polityków, zamachy stanu, ugrupowania terrorystyczne, wojskowe rządy… długo by wymieniać. Wśród tych wszystkich zawiłości znalazło się też miejsce dla małej, prawdopodobnie w górzystej Kapadocji ulokowanej wioski, gdzie Mahsun Kirmizigül osadził akcję filmowej opowieści przybliżającej na podstawie prawdziwych wydarzeń historię pewnego mężczyzny, który…
Na początku należy stwierdzić, że polski i jakże lapidarny opis filmu - “Turcja. Rok 1960, zamach stanu. Historia żyjącego w ubóstwie nauczyciela, który zostaje skazany na wygnanie” - fałszuje przedstawione wydarzenia, gdyż przywołany nauczyciel nie jest ani ubogi, ani skazany, choć zamach stanu w istocie ma miejsce.
A zatem oddelegowany przez Ministerstwo Edukacji, by szerzyć wiedzę wśród surowego piękna tureckich gór nauczyciel wyrusza w długą podróż nie mając pojęcia o owocach, jakie wyda ona ze swego rozkwitającego powoli drzewa.
Po przybyciu na miejsce Mahir (Talat Balut) stwierdza, że o ile wioska istnieje, a tętniące w niej życie regulowane pradawnymi kodeksami wzbudzać może zadowolenie, tak brak szkolnego gmachu stawia profesję, którą ma uprawiać w trudnej, mało komfortowej sytuacji.
Nie o mozolnych zmaganiach nauczyciela z niedostatkami serwowanymi przez codzienność opowiada przy pomocy pięknych, baśniowych niemalże kolorów turecki reżyser, lecz przede wszystkim o dramacie opóźnionego w rozwoju Aziza (Mert Turak), który dla pięciu mężczyzn jest bratem, dla rodziców kochanym synem, a dla lokalnej społeczności wykpiwanym idiotą.
Jedynym przyjacielem jest mu piękny koń nie odstępujący swojego pana o krok, z którym Aziz prowadzi konwersacje w języku rozumianym prawdopodobnie wyłącznie przez czterokopytnego towarzysza w cierpieniu.
Wszystko zmienia się, gdy za sprawą pewnego incydentu Azizowi przyobiecana zostaje żona, która..
Widzowie mogą pokochać “Cud” za barwność relacji, za czystość przekazu oraz altruizm kamery, która - chwilami niemalże na pograniczu kiczu - próbuje przekonać na tyle na ile kamera przekonywać potrafi, że nie ma granic, jakich człowiek przekroczyć nie zdoła, że nie ma ciała, choćby i najbardziej ułomnego, z jakiego umysł nie potrafiłby wyswobodzić się i wzlecieć ku niebu, że piękno tkwi w każdym, wystarczy tylko umieć je dostrzec.
I o tym “umieć” opowiada pięknie Mahsun Kirmizigül przywodząc na myśl twórczość Kustoricy, który wielokrotnie udowodnił, że istnieją w granice kinie, jakie wyłącznie garstka twórców potrafi przekroczyć.
* To nie pomyłka. Taka jest moja ocena.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz