wtorek, 24 października 2017

"Mindhunter" (2017 - ) - żeńcy z Disneylandu

Wysoko oceniana jest w szerokim świecie twórczość Davida Finchera. Podobny los spotkał jego ostatnią pełnometrażową produkcję “Zaginiona dziewczyna” (2014). Nie gorzej czuje się kreator “Podziemnego kręgu” w świecie seriali, co poświadcza donośnie spektakularny sukces serialu o ludzkiej niedoskonałości i skłonności do popadania w przesadę z Kevinem Spacey w roli głównej. W oczekiwaniu na kolejną produkcję fabularną i w oparciu o książkowy przepis autorstwa Johna Douglasa zgotował Fincher swoim fanom kolejną serialową ucztę.


Tym razem w realiach lat siedemdziesiątych pozwolił odnaleźć się agentom FBI oraz seryjnym mordercom, z których istnienia Stany Zjednoczone Ameryki Północnej zdają się szczycić i doktoryzowały się wielokrotnie, licząc naiwnie, że pomoże to ujarzmić reprezentowany przez nich problem. Ludzki umysł - zwłaszcza ten wielokrotnego mordercy - nie daje się jednak kontrolować.


Siłą “Mindhunter” jest idea. Zaczerpnięta z książki dokumentującej działania specjalisty sekcji behawioralnej FBI zajmującego się profilowaniem autorów seryjnych makabr wciąż poraża, mimo iż temat wielokrotnych morderców w kulturze popularnej wałkowany był często z najróżniejszym skutkiem. Idea, wedle której to, co dla jednych jest przestrzenią publiczną, dla innych terenem polowania. Miejscem, gdzie zdobyć można trofea, wypełnić wolę niepoprawnego głosu z dna duszy nakazującego cierpieniem odpłacać za doznane cierpienie, przemocą odpowiadać na przemoc.
Mrozi krew w żyłach owa idea nie tylko ze względu na swoje okrucieństwo, lecz przez wzgląd na niezwykłość z jaką wtargnęła ona w zwykłą, zdałoby się klarownie uporządkowaną rzeczywistość ludzi ceniących spokój, grę w golfa oraz wszystko, co wiąże się z amerykańskim snem.  


W zdawałoby się sielankowej, rozświetlonej słońcem rzeczywistości lat siedemdziesiątych zdominowanej przez to, co pozostało po wojnie w Wietnamie znalazło się miejsce także i dla mrocznych instynktów: dla zdeformowanych najczęściej w rodzinnych domach mentalnych odszczepieńców pragnących przy pomocy siły fizycznej i okrucieństwa odreagować stres życia. Stres, o jakim pojęcia nie mają ludzie nie myślący o rodzinie, jako o największym zagrożeniu, o rodzicach zaś, jako o wrogach numer jeden, z jakimi należy rozprawić się przy pomocy wszystkich dozwolonych metod.


Tropem ludzi inaczej rozumiejących zasady regulujące społeczeństwem podążą dwóch agentów federalnego biura: Holden Ford (Jonathan Groff) i Bill Tench (Holt MacCallany). Wizjoner i pragmatyk. Początkowo błądzą w ciemnościach, jednak rozświetlają je żądzą poznania i zrozumienia. I o tej żądzy - stojącej w opozycji do żądzy zabijania - opowiada serial “Mindhunter”.  

 

poniedziałek, 16 października 2017

"Suburra. La serie" (2017 - ) - witajcie w Rzymie!

Po raz kolejny Włosi udowodnili, że nie tylko oliwki i szynkę parmeńską posiadają na wysokim poziomie, lecz także przestępcze organizacje o charakterze zbrojnym oraz filmowców zajmujących się przekształcaniem ich dziejów w barwne opowieści, jakie nawykliśmy oglądać z wypiekami na twarzy. I tu także po raz niezliczony nasuwa się pytanie, co takiego sprawia, że z takim zachwytem podglądamy zło na ekranach telewizorów, a błagalnie zwracamy się do bogów, kiedy nawet nie puka do naszych drzwi, a jedynie przechodzi obok?
Tak czy inaczej - po genialnej “Gomorrze”, nad którą wyczerpująco rozmyślałem ubiegłego lata (Gomorra, Homole i maść z konopii), zdecydowali się italscy twórcy rozwinąć fabułę filmu "Suburra" i przekształcić go w serię z nadzieją, że będzie równie dobra, jak pełny metraż.


Historia opowiedziana w “Suburrze” koncentruję się nadmorskich ternach w Ostii, które odkupić z rąk watykańskich zamierzają sycylijskie rodziny mafijne, aby wybudować tam port - w czym podobne są do cesarza Klaudiusza - mający docelowo stać się miejscem dostawy kokainy potrafiącej noc przemienić w dzień, a kieszenie jej dystrybutorów wypełnić w niewyobrażalnym stopniu.
Procesem przejęcia terenów (zastraszaniem i korumpowaniem wpływowych osób i decydentów) zajmuje się rzymski gangster zwany Samurajem i można odnieść wrażenie, że swoją osobą budzi nie mniejszy strach niż wojownicy, których wspomnienie pseudonim przywołuje.


Z kolei w krąg interesów Samuraja na drodze zbiegu okoliczności wpadają trzy postaci i jeśli o dwóch z nich, o Auralianie i Spadinie powiedzieć można, że całym sobą przynależą do przestępczego świata, tak Gabriel, jako syn policjanta kończący wyższą uczelnię i przy okazji drobny diler, wydaje się unosić nad nimi. Cóż z tego, skoro bardzo prędko przestaje się od nich odróżniać, tak że chwilami ciężko nadążyć za prędkością jego metamorfozy.


W “Suburrze” za małymi wyjątkami nie ma ludzi dobrych. Każdy w ten czy w inny sposób związany jest tajemnymi nićmi ze światem występku i jedno zdaje się być pewne: kto raz przekroczył granicę i znalazł się po tamtej, złej stronie, nie jest w stanie zawrócić, choćby bardzo tego pragnął. Nierozerwalne więzy, jakimi skrępował się w dążeniu do zaspokajania własnych potrzeb za wszelką cenę wpijają się w ciało z mocą, jaką śmierć może tylko rozwiązać.


“Suburra” to mocna, wyrazista produkcja pełna barwnych postaci z doskonale zawiązaną i prowadzoną narracją opowiadająca - nie po raz pierwszy i z pewnością nie ostatni - o świecie, jakiego nie dostrzegamy na co dzień, a jaki jednak istnieje nieustannie poszerzając swe wpływy i raz na jakiś czas będąc pokazowo aresztowanym, nie przejmuje się osadzeniem, dalej robiąc to, na co ma ochotę. A świat ten apetyt zawsze ma na jedno - na bogacenie się za wszelką cenę.