piątek, 4 kwietnia 2014

Ja to lubię

Kilka dni temu na portalu polakpotrafi.pl wystartował mój projekt, którego celem jest zebranie funduszy na motocyklową wyprawę do Izraela oraz dalsze kontynuowanie jej dookoła Turcji. 
Doskonale zdaję sobie sprawę, że znacznie lepiej byłoby mi uzyskać pożądaną kwotę, gdybym wybierał się kogoś ratować, przeciw czemuś protestować, z czymś walczyć, coś okupować, ewentualnie: zbawiać i nawracać, lub przekazywać i dodawać czy też udostępniać i wzmacniać.  
Niestety, koncentrując się na swojej pracy, a konkretnie na zebraniu materiałów na zbiór reportaży “Izrael w oczach” będę miał czas tylko i wyłącznie, by napisać i to w dodatku o kraju, którego popularność w szerokim świecie podlega najróżniejszym dyskusjom, choć w ubiegłym roku Izrael odwiedziła rekordowa liczba 3.5 mln turystów. 
Gdyby jechał pan, no… powiedzmy, do Afryki… usłyszałem podczas jednej z rozmów z potencjalnymi sponsorami…


Póki co, proszę Państwa, jadę w zupełnie innym kierunku, choć do Afryki z Bliskiego Wschodu jest zarówno blisko, jak i daleko. Geograficzną bliskość można uznać za pewnik. Mentalną odległość również - proszę sobie poczytać, co radykalne odłamy egipskiego, a zatem afrykańskiego Bractwa Muzułmańskiego wypisują w ostatnim czasie w Internecie: ciężko znaleźć tam słowa zachęty do odwiedzenia interesującego kraju, jakim Egipt wydaje się być od wieków. 
Tak, to jest paradoks. Być tak blisko Egiptu i nie móc zobaczyć najsłynniejszych zabytków Starożytności, nie zachłysnąć się zgiełkiem Aleksandrii czy Kairu i tak dalej i dalej. A przecież wystarczy tylko przekroczyć izraelsko-egipską granicę w Tabie nad Morzem Czerwonym, co dla motocyklisty - jak i dla pieszego oraz rowerzysty, a nawet pasażera autokaru - nie jest żadnym problemem. Tzn. teoretycznie, gdyż praktycznie lepiej tego w tym niespokojnym czasie nie robić.  
Dodatkowym czynnikiem kładącym się ciemniejszych światłem na moim projekcie na polakpotrafi.pl jest moja ściśle wypracowana filozofia na temat popularnych portali społecznościowych, na których udzielam się bardzo mało, a zatem w myśl obowiązujących reguł nie mogę liczyć tam na jakiejś większe poparcie, co w pełni akceptuję, gdyż sam jestem kowalem i architektem zaistniałej sytuacji. I nie zamierzam tego drastycznie zmieniać, gdyż taka jest moja wola, która - w myśl założycieli polakpotrafi.pl - jest błędem. 
Ze swojej strony mogę tylko powiedzieć i obiecać, że zbiór reportaży “Izrael w oczach” z pewnością będzie pozycją kompletną: przemyślaną, dość w moim rozumieniu oryginalną, formalnie bazującą gdzieś pomiędzy reportażową suchością, a powieściową narracją, między jednym zakrętem, za którym czeka nieznane, a prostą, na której z pewnością spotkam wiele wojskowych checkpointów…
Szczegóły projektu znajdziecie na stronie: 
Zdaję sobie sprawę, że przyszło mi żyć w czasach, kiedy pojedyncze zdjęcie czy komunikat niezależnie od swojej treści może mieć tysiące zwolenników, komentujących i udostępniających, jednak w takich chwilach nachodzi mnie jedna refleksja odnośnie sytuacji w jakiej się znalazłem, czyli osoby wzdrygającej się przed nadmiarem treści portali społecznościowych próbującej przy pomocy narzędzi społecznościowych (polakpotrafi.pl) pozyskać fundusze na konkretny i moim zdaniem, podkreślam: moim zdaniem bardzo ciekawy projekt: gdybym na pewnych portalach udzielał się kilka godzin dziennie, byłoby mi łatwiej. A może się mylę?
Tym bardziej wdzięczny będę za poparcie i wsparcie mojej podróżniczej inicjatywy. 
Dzięki!  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz