Poza typowa |
Po dziewięciokilometrowym spacerze stanąłem u celu, aby na własne oczy przekonać się, że biedak z Polski będzie musiał archeologiczne cuda - ze specjalnym uwzględnieniem świątyni Apollina - obejrzeć zza płotu, co jak się miało okazać chwilę później było interesującym doświadczeniem.
Świątynia Apollina |
I tak oto - posługując się mową polskich turystów - "zaliczyłem" kolejne miejsce uznane przez najwybitniejsze osobistości świata nauki oraz innych światów za obowiązkowe do odwiedzenia, co zostało uwieńczone na zdjęciach, którymi nie będę zamęczał znajomych.
Zanim jednak dotarło do mnie, że po raz kolejny w życiu udało mi się zaoszczędzić kilkanaście euro wpatrywałem się gorączkowo w warowny zamek, Akrokorynt usytuowany na górze ponad świątynią Apollina.
Widok na Akrokorynt |
Wpatrzony w usytuowany w górze punkt próbowałem wyobrazić sobie setki pracujących tam w pocie czoła kapłanek, jednak zawsze kiedy zamykałem oczy widziałem obrazki z niemieckich filmów dla dorosłych. Oglądaliśmy je skrycie - tj. filmy niemieckie, a nie córy Koryntu - w wieku nastu lat wspólnie z kolegami przy pomocy magnetowidu marki Sanyo oraz tej samej marki telewizora w czym niewiele różniliśmy się od inych chłopców. Tak to już bowiem jest, że nastoletni młodzieńcy koniecznie chcą wiedzieć wszystko o życiu dorosłych czym bardzo różnią się od dziewczynek. Oprócz tych, które w wieku lat trzydziestu zostają babciami.
Ostatecznie wymyśliłem, że rzeczywistość przypomina czasem niemiecki film dla dorosłych i ruszyłem w powrotną drogę, a jako że znów do przewędrowania miałem dziewięć kilometrów w temperaturze 238 stopni Celsjusza posiliłem się najpierw pysznymi pomarańczami z farmy, gdzie mieszkam, pracuję i próbuję pisać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz