Jedni jej zazdrościli, drudzy podziwiali, inni zaś wzruszali ramionami przywołując na twarz grymas zbliżony do uśmiechu. Jako dziewczyna wyrosła w patriarchalnej kulturze indyjskiej, zrobiła dla kobiet w swoim kraju być może więcej niż wojujące sufrażystki schyłku epoki wiktoriańskiej dla Brytyjek rodzących żołnierzy na potrzeby frontu I Wojny Światowej.
Oto w indyjskim Marinpurze żyje sobie dziewczynka, która marzy o sportowej karierze. Ojciec był przecież zapaśnikiem i być może przekazał córce gen szczytnej rywalizacji. Problem w tym, że owe dziecko, które niebawem czas przemianuje w piękną, młodą damę pragnie zostać bokserką, z czym były zapaśnik pogodzić się nie może. Ani też specjalnie nie chce.
Priyanka Chopra i Mary Kom |
Wbrew woli swego ojca zapisuje się Mary na treningi bokserskie całkiem słusznie uważając, że ring jest jej powołaniem. Ma szczęście, gdyż natrafia na trenera - byłego bokserskiego mistrza Azji - który wie, jak okiełznać ognisty temperament Mary i przekuć go w czysto sportowe umiejętności.
Z imponującą szybkością zostaje Mary Kom mistrzynią w swoim fachu, sięga nawet kilkukrotnie po złoto na niełatwej międzynarodowej arenie amatorskiego boksu kobiecego. Aż przychodzi feralny moment, kiedy spełnić się musi nie tylko, jako sportowiec, ale i kobieta. Mary wychodzi za mąż.
Na wieść o przygotowaniach do ślubu wściekły trener zrywa znajomość z podopieczną, twierdząc, że największym głupstwem może być rozdrobnienie świetnie rozpoczętej mistrzowskiej kariery na pieluchy, swary, małżeńskie obowiązki, na zwyczajne, niewiele od siebie różniące się dni, w których Mary umrze, jak ryba wyrzucona na brzeg morza. Tak wielka jest bowiem jej pasja i uwielbienie niełatwej sztuki wywijania uzbrojonymi w rękawice pięściami.
Jednocześnie rozumiejąca przestrogi trenera, ale i też głucha na nie, rodzi Mary Kom bliźniaki i powoli zapominając kim była, przeistacza się w matkę i żonę, która coraz częściej wzdychać zaczyna za zapachem sportowego potu oraz emocji, jakich dostarczała jej największa pasja życia - bokserski pojedynek. W tych ciężkich chwilach dla sportowej duszy z wielką pomocą i wsparciem przychodzi jej mąż...
Indyjska produkcja opowiadając o losie zwykłej dziewczyny z biednej rodziny, której upór był silniejszy od innych i pozwolił jej zwyciężyć nie tylko przeciwniczki w ringu, ale i obyczaje, wydaje się być typową produkcją opiewającą czyny heroiczne jednostki, aby tłumy mogły odnaleźć w jej drodze źródła inspiracji. A także pociechy i pokrzepienia, bowiem każdy widz bardzo szybko identyfikuje swoje troski i problemy z fikcyjnymi postaciami, wierząc, że i jemu uda się rozprawić z rzeczywistością równie skutecznie, jak filmowi bohaterowie.
Mary Kom w rzeczywistości |
Oczywiście, można porównywać “Mary Kom” do “Za wszelką cenę Eastwooda” i podkreślać, że jest to indyjska odpowiedź na dzieło filmowego weterana, jednak byłoby to rażące uproszczenie, które ludzie starszej daty nieobeznani z nowomową niewzruszenie i całkiem trafnie określają “najmniejszą linią oporu”.
“Mary Kom” to przede wszystkim jednak znakomita biografia oraz rozsadzająca ekran rola pięknej Priyanki Chopry, która w przekonujący i sugestywny sposób przedstawiła wojowniczą naturę prawdziwej bokserki oraz jej upór i determinację mającą zaprowadzić ją na szczyt sportowego świata.
Mary Kom zaangażowana |
Łapią za serce banalne teksty porywających piosenek o miłości, wierze i nadziei wywołując uśmiech na twarzy i pozwalając zapomnieć, że opowiadana historia w rzeczywistości z pewnością nie wyglądała tak barwnie. Że pot i łzy w prawdziwym Manipurze smakowały bardziej gorzko, ale przez to i smak zwycięstwa był także bardziej słodki. I przede wszystkim - prawdziwy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz