poniedziałek, 30 marca 2015

"Smak Curry" (2013) - pewnego razu w Indiach...

Bombaj. Kto był, wie; kto liznął przez pocztówkę, może nigdy się nie dowiedzieć. Kilkanaście milionów ludzi próbujących obok siebie żyć, kochać i umierać. A między nimi interesująca dwójka: odchodzący na emeryturę po trzydziestu pięciu latach pracy wdowiec Saajan (Irrfan Khan) oraz nie potrafiąca odnaleźć się w małżeństwie Illa (Nimrat Kaur). Łączy ich nie tylko miasto, ale przede wszystkim samotność…


Choć różne jest życie głównych bohaterów, podobnie jest do bólu uporządkowane i zdaje się, że nie ma tam miejsca na cień improwizacji. Do dnia, w którym pogrążony w papierkowej pracy Saajan nie otrzymuje przypadkiem omyłkowo garnków z obiadem przeznaczonych dla innej osoby - dla męża Illi coraz bardziej rozgoryczonej zaniedbującym ją mężem i wspomnieniami dni, kiedy szczęście małżeńskie nie widniało tylko na plakatach reklamowych biur turystycznych.  


Zapracowany Saajn okazuje się dla Illi wybitnym koneserem jej niewątpliwego kunsztu kulinarnego, gdyż posiłek zostaje zjedzony w całości, co jej mężowi raczej nieczęsto się zdarzało. Podobnie jak podziękowanie za trud włożony w przygotowanie posiłku, co jest chyba domeną wszystkich mężów świata.


Zainicjowana przez Illę garnkowa korespondencja powoli przeradza się dla głównych bohaterów w niezwykłą odskocznię od rzeczywistości, w której wiele miejsca zajmuje wspomnienia zmarłej żony oraz kontemplacja rozpadającego się małżeństwa.


I tak ukazuje życie Ritesh Bartra, reżyser “Smaku Curry”, jako ciąg kończących się dopiero śmiercią rytuałów, w które nierzadko z wielkim zaangażowaniem plącze się człowiek próbując usprawiedliwić nimi swój los. A każdemu z nich wydaje się czasami, że bardziej nieszczęśliwym jest od jadących wspólni z nim do pracy zatłoczonym pociągiem, że to właśnie jego historia zmusić winna świat do wylania kilku łez i rzucenia podobnej liczby życzliwych słówek. Nie ma jednak takiego nieszczęścia, przekonuje Saajan, z którym nie dałoby się wziąć za bary.


“Smak Curry” to piękna opowieść o uczuciu rodzącym się między jednym kęsem, a dziesiątym papierosem, gdzieś w porze przygotowania obiadu i samotnych rozmyślań nad sensem, który jak zwykle podział się gdzieś poza zasięgiem wzroku. To historia dwóch zagubionych w swoich światach dusz, które przypadkiem natrafiając na siebie prowadzą ze sobą dialog nie wiedząc, jakie następne padną w nim słowa.      


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz