poniedziałek, 29 kwietnia 2019

Teczki Sary i Selima (2018) - w sercu wroga

Jeśli jest coś równie nieprzemijającego, jak miłość, to z pewnością jest to nienawiść. Kiedy jednak głośniej próbuje się opowiadać o namiętnościach rozgrywających się w mieście tak namiętnym, jak Jerozolima, sprawa musi być naprawdę poważna. Tym razem historię rodem ze świętego miasta spróbował przybliżyć palestyński reżyser wkraczający w świat ruchomych obrazów, Muayad Alayan.
Za pomysł filmu odpowiedzialne jest samo życie, gdyż scenariusz powstał na podstawie historii prawdziwej.


W mieście rozdzieranym wielowiekowym i z pewnością nierozwiązywalnym konfliktem, w którym przodujące strony odgrywają przedstawiciele dwóch religii, gdzie sprzedaż domu do innego kręgu religijno-etnicznego uważana jest za potworną zdradę i skutkować może nawet wykluczeniem ze wspólnoty, namiętność między Żydówką, a Arabem zwieńczona fizycznym zbliżeniem nierzadko błędnie określanym miłością, wydaje się przestępstwem cięższym od morderstwa.


Jeśli dodać do tego, że aktywni uczestnicy zbliżeń pozostają w związkach małżeńskich i wspomnieć, że kobieta o imieniu Sara jest żoną pułkownika CaHaL, czyli Służb Obronnych Izraela, możemy założyć, że przenikające się ciała Sary i Selima wkroczyły w świat polityki, od jakiego oboje pragnęli trzymać się z daleka, zapominając, że w Jerozolimie wszystko jest polityką, a jeśli nią nie jest, stanie się wcześniej czy później.


Sprawa międzynarodowej namiętności - nagannej z perspektywy narodów w nią uwikłanych - komplikuje się, kiedy w wyniku pewnej awantury w Betlejem, w której uczestniczy także jego izraelska kochanka, Selim zostaje wciągnięty przez palestyński wywiad na listę osób wysoce podejrzanych. Aby wywinąć się z podejrzeń o współpracę z Izraelem, wszak to z córą narodu wybranego przez Elohim został przyłapany, decyduje się, w sposób fikcyjny, umowny, usprawiedliwić swój romans, transformując go na urzędowym szczeblu w relacje czysto szpiegowską, czyli agent prowadzący - w tej roli godzi wystąpić Selim oraz obiekt, czyli niczego nieświadoma Sara.
Ta maskarada zaowocować ma w nieodległej przyszłości poważnymi perturbacjami.   


Muayad Alayan wsłuchując się uważnie w życie i sięgając głęboko w zakamarki człowieczej duszy, która wydaje się być uniwersalna niezależnie od wyznawanych poglądów politycznych czy przekonań religijnych, opowiedział historię nie tyle pewnej namiętności, co cywilnej odwagi. A próbował to zrobić bezstronnie, nie jako Palestyńczyk, który z pewnością na codzień posiada zdanie na temat żydowsko-palestyńskiego konfliktu, ale jako człowiek i z zadania tego wywiązał się nie jak debiutant, ale reżyser z bogatym dorobkiem.        

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz