środa, 13 maja 2020

Niziny Jego Wysokości

Wędruję palcem po mapie. Od tego zawsze wszystko się zaczyna. A miałem lecieć do Polski. Sytuacja z jaką boryka się świat skutecznie mi to uniemożliwiła. Mieszkam i pracuję w Eindhoven. Wszędzie mam blisko, jednak owa bliskość daleka jest ze względu na pustoszący świat wirus. Na panoszące się ograniczenia. Nie dla mnie Lizbona, Barcelona, Londyn, nadatlantyckie trasy, zapachy Prowansji czy bezdroża Andaluzji.
A jest we mnie głód drogi.
Spoglądam na południe. Robię tak zawsze, bo tam leży Grecja, a ten kraj zajmuje specjalne miejsce w moim sercu. To jednak jeszcze nie czas na słońce i starożytność. Kusi mnie Marsylia. Lazurowe Wybrzeże. I to, co ujrzeć można po drodze. Fascynująca, ponad tysiąc kilometrowa trasa. Misja jednak nie do wykonania. Belgijscy policjanci, jako pierwsi włożyliby drąga w szprychy przygody.
Jestem zamknięty w Holandii. Ograniczony wiatrakami i majestatem Jego Wysokości. Królestwo Niderlandów więzi mnie i nakazuje utrzymywać półtorametrowy dystans do innych uwięzionych. Nie zabrania jednak podróżować wewnątrz kraju. Jadę. Cel: Scheveningen. Nadmorski kurort Hagi, której stołeczność oddycha tam pełną piersią w czasie kanikuły. W dobie zarazy może być jednak inaczej. Dotrzeć mogę do putski. Do wyludnionych plaży. Nie będzie mi to przeszkadzać.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz