piątek, 31 stycznia 2014

"American Hustle" - szwindel, łatwo powiedzieć

W 1978 roku FBI przeprowadziło operację ABSCAM mającą na celu zdemaskowanie korupcji na wysokim szczeblu - wśród kongresmenów i senatorów. Powołując do życia fikcyjną firmę, Abdul Enterprises agenci stworzyli także i jej właściciela: arabskiego szejka gotowego do natychmiastowego zainwestowania pieniędzy w Atlantic City, gdzie właśnie zalegalizowano hazard. A tam gdzie jest hazard - wiedzą już o tym przedszkolne dzieci - pojawiają się ludzie z tzw. mroczną przeszłością przy pomocy której pragną wykreować świetlaną przyszłość. 


Na motywach tej operacji powstał film “American Hustle”, w którym umiejętne połączenie autentycznych wydarzeń z dopasowaną do nich miłosną rozgrywką stworzyło mieszankę dopominająca się o oscarowe statuetki. Nim jednak gwiazdy filmu staną na czerwonym dywanie w oczekiwaniu na werdykt, warto uzmysłowić sobie, kto jest kim w najnowszym filmie Davida O. Russella.  


Powiem wprost: aktorsko wygrywa tu Jennifer Lawrence potwierdzając tym samym wielki swój talent, który objawił się w swoim czasie w obrazie “Do szpiku kości” (http://www.filmweb.pl/film/Do+szpiku+ko%C5%9Bci-2010-506388). 


Drugoplanowa rola w jej wykonaniu sprawia, że bledną troszkę wysiłki innych aktorów, choć pamiętać należy, że najwięcej nominowanych do oscarowego złota znajduje się na liście płac “American Hustle”. Miga też w filmie sylwetka Roberta De Niro, który z właściwą dla siebie charyzmą odegrał historyczną postać Vincenta Alo (w filmie Victor Tellegio), bliskiego współpracownika Mayera Lensky’ego i sprawił, że przez chwilę w zabawnym dość filmie zapanowała śmiertelna konsternacja. 
  

Ale do rzeczy: każdy zawodowy oszust wie, że lepiej oszukiwać niż być oszukanym. Oczywiście, świadomość taką posiada także Irving Rosenfeld (Christian Bale), jeden z głównych bohaterów “American Hustle”. Oprócz tego, że prowadzi sieć pralni w Nowym Jorku zajmuje się także działalnością z powodzeniem mogącą zainteresować niejednego agenta FBI: sprzedaje fałszywe obrazy oraz w zamian za opłatę manipulacyjną naciąga ludzi na fikcyjne pożyczki, w czym od pewnego momentu pomaga mu Sydney Prosser (Amy Adams).


Między parą doświadczonych oszustów dość szybko nawiązuje się romans i wydaje się, że już do końca filmowej opowieści żyć będą oni szczęśliwie i niepokojeni przez osoby ich zdaniem niepowołane.


Niestety, wbrew ich życzeniom na arenie wydarzeń pojawia się agent federalny, Richie DiMasso (Bradley Cooper), demaskuje poczynania sympatycznej dwójki przekręciarzy, a następnie proponuje im udział w pewnej operacji, której stawką ma być oddalenie wszystkich zarzutów oraz głowa nie tylko burmistrza Carmina Polito (Jeremy Renner).   


Zaczyna się gra w kotka i myszkę, przy czym warto podkreślić, że chwilami nie wiadomo, kto jest kim, nawet jeśli wydaje się to takie oczywiste.

“American Hustle” to przede wszystkim doskonały scenariusz opowiadający o gotowych na niemal wszystko spryciarzach, ale i też o zadziwiającym romansie, a właściwie: o kilku romansach rozgrywających się w dobie lat siedemdziesiątych nazywanych przez pewne pokolenie “szalonymi”. Oczywiście, nie można zapomnieć o policyjnej stronie filmu reprezentowanej przez Federalne Biuro Śledcze stworzone przede wszystkim, aby odnosić nagłaśniane przez media spektakularne sukcesy. Niezależnie od kosztów.   


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz