piątek, 6 grudnia 2013

Kapitan Phillips i drobni przedsiębiorcy

Będą musieli somalijscy spece od PR głęboko przemyśleć sposoby wyciągnięcia swojego kraju z wizerunkowego dołka. Jak do tej pory produkcje filmowe przedstawiają Somalię w świetle nie dającym, niestety, określić się jasnym. Mimo najszczerszych chęci. Oczywiście, wiem doskonale, że ruchomym obrazom daleko jest do życia, jednak przeczuwam, że w swojej mocy i rozmachu potrafią one stworzyć znacznie więcej niż rzeczywistość. W dodatku zdolne są rozdystrybuować się po całym świecie tworząc zupełnie nową jakość w wyobrażeniach milionów widzów. Niekoniecznie w sposób zbliżony do zaszłych naprawdę wydarzeń.

 
Tak, znów wypłynąłem na wody u Wybrzeży Somalii, choć tym razem zaokrętowałem się nie pod duńską (http://drogiszerokie.blogspot.com/2013/11/porwani-i-porywajacy.html), lecz amerykańską banderą, a wyjątkowych emocji dostarczał mi kapitan Phillips oraz somalijscy przedsiębiorcy uzbrojeni w ceniony przez radykałów pistolet maszynowy rosyjskiej - a właściwie radzieckiej - konstrukcji.
W porównaniu z europejską produkcją snującą się w dość majestatycznym tempie, amerykańska niemal od samego początku generuje emocje, jakie niektórzy z pewnością określą niezapomnianymi.


O ile “Porwanie” koncentrowało się na psychologicznych wariacjach i bierności porwanych marynarzy, tak bohaterowie “Kapitana Phillipsa” z Tomem Hanksem na czele dopuszczają się czynów heroicznych niemalże od wkroczenia piratów na pokład kontenerowca. Lękają się o własne życie, prawda, jednak nie na tyle, aby strach stuprocentowo ich sparaliżował. Komplikują Somalijczykom pobyt na pokładzie jak tylko mogą, a że znają statek jak własną kieszeń, mogą wiele.

Wielką zaletą filmu jest jego obiektywizm, oczywiście na tyle na ile amerykański film - podobnie zresztą jak każdy inny - może pretendować do tak zaszczytnego miana. Reżyser za najważniejszą uznał udramatyzowaną na potrzeby wielomilionowej widowni rekonstrukcję zaszłych w 2009 roku wydarzeń. Wycofał się z oczerniania wystarczająco czarnych bohaterów i idealizowania tych dobrych. Filmowa akcja misternie stopniująca napięcie opowiada po prostu, a właściwie: próbuje opowiedzieć historię pewnego człowieka, który miał odwagę i wolę na tyle silną, aby o niej nie zapomnieć.   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz